zaczęłam ją rano przed wyjściem do pracy, myślałam o niej cały dzień, po powrocie usiadłam i nie odłożyłam, dopóki nie przeczytałam ostatniej strony.
trochę zabawnie się czytało, bo autorka, pisząc dla zachodniego czytelnika, musi też siłą rzeczy wyjaśnić rzeczy oczywiste w Europie Wschodniej. :D
czytało się to przedziwnie, bo niespodziewanie odkryłom głęboką wspólnotę doświadczeń z narratorem, i nie raz i nie dwa kiwałom głową, że tak, absolutnie, tak to wygląda.
I am quite astouned, how such nuanced, layered book that has, well, everything, was so readable. It's literally brimming with longing, tenderness, the need to belong somewhere, with someone, with, one would've thought, against everything, hope. And love too, of course. I already know that I'm going to reread it not once and not twice.
And now I'm again feeling this breathtaking, raging grief that Wiktoria will never write anything else.
najpierw... spróbuję ochłonąć. A jak już ochłonę, to wrócę. Raz, dwa, osiem, piętnaście, do całości i do fragmentów.
oj, męczyłom się z nią, ten strumień świadomości jest jednak nieco zbyt pretensjonalno-maczystowski jak na mój gust. Ale są fragmenty mistrzowskie, w tym arcydzieło totalne, zdanie “Albo z Olegiem Seksopatologiem, który opanował język francuski tylko po to, aby czytać Wojnę i pokój w oryginale”. I osobna gwiazdka za końcówkę, dla niej warto było przebijać się przez tę potworną, rozpadającą się i tonącą w deszczu Moskwę.
“Dawno nie ma państwa pochuistycznego. Zmieniłem się ja sam i zmieniło się to, co napisałem 20 lat temu. Ale czytelnicy się nie zmienili, są młodzi, piękni i ironiczni.”
a ta książka jest tak wykurwiście dobrze napisana.
wreszcie taka, która nie dostanie pięciu gwiazdek. :D tylko solidne cztery i pół.
ale jak na dłoni widać, jaki Żadan będzie dobry w przyszłości, nie że tu nie jest, ale będzie lepszy.
would you think that something with “Confessions of a Groupie” in subtitle can be so painfully dull?
because this one was SO painfully dull. Even the spicy bits.
also do yourself a favour and skip the foreword entirely.
dialog Ciri i Yarpena przy wozie i rozdział szósty to jedne z moich najulubieńszych fragmentów literatury w ogóle.
zawsze kiedy doczytuję dziesiąty rozdział, czuję przemożny żal, że nie napisano nic o dalszym ciągu pięknej przyjaźni trzech wędrowców, którzy spotkali się na przełęczy Elskerdeg po zawarciu pokoju cintryjskiego.
och, ja wiem, Matylda i Ramzes. Ale Jaga i Leopold... przeżywam w tym momencie i ból, i żałobę, więc wizja, że jest coś po jest mi bardzo potrzebna.
uch, ależ mnie ta książka zdenerwowała.
Ocena jest boleśnie, czysto subiektywna, autor wykonał kawał dobrej roboty, to ja co kilka-kilkanaście stron miałom ochotę cisnąć książką w ścianę, bo co tu się kurwa odpierdala.
mocne 3,5.
z twórczością Anety Jadowskiej jest mi dosyć nie po drodze, więc byłom nielicho zaskoczone, jak bardzo podobało mi się opowiadanie Zielona zemsta opublikowane w zeszłym roku w Hardej hordzie.
I, kiedy dowiedziałom się, że ma ukazać się cały zbiór opowiadań poświęconych właśnie Koźlaczkom, ku nieprzemijającemu własnemu zaskoczeniu zaczęłom skreślać dni w kalendarzu.
Trochę nierówny jest ten zbiór, i mam wrażenie, że podobałby mi się bardziej, gdybym czytało opowiadania pojedynczo zamiast jednym ciągiem. Niemniej spędziłom z nimi bardzo miłe popołudnie i mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane o nich poczytać.
it's 4 in all honesty, but I'm rounding it up for the research the author did. Big fan of this recent Getting Eastern Bloc Right approach, me.