I went into this book with some apprehension, after seeing some of the reviews posted here. But honestly? I don't think most of those points made against the book were fully warranted. Was the author's perspective narrow and limited? Yes, of course it was. But was she promising anything that she did not deliver? I don't believe she was. The preface was pretty clear on the fact that the book would focus on “high-functioning”, “successful” neurodivergent women. You could see from the start that it would be the tale of defeated obstacles and happy endings rather than a systemic analysis of the issue. The author was very comfortable in following stories very much like her own, which one could argue was not very journalistic of her, but that's a choice she made.
Having said that, I don't think the book itself was particularly good or outstanding either. Perhaps it was the flow, perhaps the stories that haven't quite landed for me personally. Something was missing.
Like most people I saw the movie first and wanted to check out the source material. Wasn't sure what to expect, as the movie was very peculiar and I wasn't convinced it could be as good on paper. But I have to say, the vibe was still there in the book. It was somehow very dynamic, despite being still-frame. I could definitely feel the chaotic energy of the story :)
Bardzo fajnie napisany reportaż, autor ma mega lekkie pióro, książkę pochłonęłam w zastraszającym tempie. Ale. Mam dwie uwagi, których uwzględnienie (w mojej ocenie) znacząco podniosłoby komfort lektury.
Po pierwsze, przypisy były momentami tak rozpasane, że bardzo przeszkadzały w skupieniu na głównym tekście. Ale też omawiały takie wątki, które spokojnie można było w ten główny tekst wpleść i nie spychać ich do przypisu, wszyscy by na tym zyskali. Jeżeli przypis zabiera pół strony, to widocznie jest na tyle ważny, że powinien awansować z adnotacji na wyższe stanowisko.
Po drugie, taki temat aż prosi się o zdjęcia. Brawa dla autora za bardzo plastyczne opisy osób bohaterskich, ale przy każdej nowej i nieznanej mi postaci musiałam robić przerwę i posiłkować się internetem, żeby zwizualizować sobie opisywane charakteryzacje i sceny. Być może mam uboga wyobraźnię, ale bardzo brakowało mi wizualizacji opisywanych osób.
I feel like this story translates much better as a short film than it does in writing. The briefness that is justified on screen in a short form does not look well on pages, where the limitation of time is simply not there. It would've been a lot more valuable if the story was expanded on in manga, too bad it didn't happen. As is, we got basically the same frames as in the short, but somehow more awkward without the motion. The anime was very dynamic and it was difficult to convey that on paper. Not sure which came first, but out of the two the manga came out underwhelming.
I'm not sure what's at fault here, but I didn't really feel the emotion that I probably should have. For some reason Polish publisher decided to translate from the English translation, which is already a crime in itself. Maybe that's the reason why I felt disconnected? I knew from the first page that it's twice removed from the original story and it made me lose that connection that should've been there.
To już druga (po “Foucault w Warszawie”) książka tego autora, którą przeczytałam i nie byłam nią specjalnie zachwycona. Autor przyznał, że z gromadzonych latami materiałów książka powstawała przez trzy miesiące, i to widać. Multum wątków przedstawionych powierzchownie, za to opisy akt i oficjalnych dokumentów ciągną się w nieskończoność. Z całej tej książki pamięta się głównie te przydługie opisy kwestionariuszy i procedur. No i dziwaczną scenkę rodzajową napisaną gwarą więzienną, przetłumaczoną w przypisach.
Sama nie wiem, tak bardzo chciałam, żeby ten temat doczekał się porządnego opracowania i dogłębnej pracy dziennikarskiej, a mam wrażenie, że autor głównie skupił się na grzebaniu w archiwach. Może to kwestia braku dostępu do osób chętnych ujawnić się ze swoją historią. Być może pełny obraz tego wycinka PRL uda się poznać dopiero po odtajnieniu akt osobowych, a być może nie uda się go poznać nigdy.
Dawno nie czytałam książki z taką niechęcią. Okazała się być czymś zupełnie innym niż się na to zapowiadało. Opis na okładce kusił historią dwójki odrzuconych poza główny nurt społeczeństwa bohaterów. A dostałam dwójkę zimnokrwistych (a w zasadzie zobojętniałych) morderców i normalizację gwałtu. Zupełnie nie mój klimat.
I don't say it often, but the tv adaptation was much better. It was disappointing to read a story where all the P&P women got pushed to the background and had barely anything of interest to say. The idea was great, getting a peek behind the happy ending and witnessing how those fresh relationships grew older and more established would have been amazing, but the execution of it needed someone more in tune with the spirit of the original book.
It was an uneven read. As a non-American I struggled through the essays discussing popular culture, all those references were lost on me and made it difficult to follow the narrative. I did enjoy the later pieces about his personal exeperiences, they felt more substantial and less theoretical to me.
Fajnie, że temat asów zaistniał. Ale. Po pierwsze, miałam dziwne wrażenie, jakbym czytała dwie książki sklejone że sobą - historie z życia były trochę osobno od reszty teoretycznego tekstu. Do tego wszystkie opisane osoby sprawiały wrażenie niemal nierzeczywiste, ich życiorysy czytało się jak opis bohatera książki, a nie prawdziwego człowieka (nie potrafię tego lepiej wyjaśnić).
Bardzo żałuję też, że zabrakło bibliografii i słowniczka pojęć. W treści przewija się masa terminów i skrótów, które na pewno większości ludzi nie są znane lub mogą się mylić, fajna byłaby opcja zebrania ich z definicjami w jednym miejscu.
Momentami uwierała mnie też definitywność niektórych stwierdzeń czy opisów, mimo odniesienia do skali Kinseya z książki w sumie wynika, że owszem, spektrum aseksualne istnieje, ale jak już jesteś na tym spektrum w konkretnym miejscu, z konkretnym zestawem cech i zachowań, to jesteś tam przyspawany/a do śmierci.
No i te grafy, czasami zupełnie nieadekwatne do tego, co miały przedstawiać.
Ale tak na poważnie - dobrze, że książka się ukazała, oby po niej pojawiły się kolejne, niech kwitnie dyskusja i rośnie świadomość społeczeństwa. Niech moja krytyka nie zostanie odebrana negatywnie, moim celem jest wyłącznie zaznaczenie obszarów, które w przyszłości można poprawić/rozwinąć.
Licząc na reportaż o Foucault w Warszawie (jak sugeruje tytuł) - można czuć niedosyt. I to w sumie jedyne moje zastrzeżenie, bo autor wykonał kawał mrówczej roboty i za to należy mu podziękować. Ale niestety nie jest to reportaż o Foucault, bo z tak rozmytym obrazem jego pobytu niemożliwym było stworzenie konkretnej opowieści. To raczej opowieść poboczna, o wszystkim, co dookoła, z wielką czarną dziurą w miejscu postaci filozofa.