Ratings764
Average rating4.1
Trzydziestodwuletnia Nora Stephens jest z zawodu agentką literacką, której życie kręci się wokół pracy. Nie ma szczęścia w miłości (porównuje siebie do wiecznie porzuconego miejskiego cwaniaka, którego partnerka jedzie do małego miasteczka i zakochuje się w kimś innym). Jej jedyną rodziną jest szczęśliwie zamężna młodsza siostra Libby. Nora postanawia zrobić sobie wolne od jej szalonego harmonogramu pracy, i wyjechać z siostrą do Sunshine Falls, Libby, która jest w ciąży z trzecim dzieckiem i chce spędzić trochę czasu ze starszą siostrą. Na miejscu wpada na Charlie'go Lastra, redaktora książek z Nowego Jorku. Charlie i Nora znają się i współpracowali w przeszłości, ale to wszystko. Jak przystało na standardowy romans w miarę rozwoju fabuły, łączy ich zadanie zawodowe. Charlie zaczyna redagować nadchodzącą powieść jednej z najbardziej utytułowanych klientek Nory i iskry lecą!
Ogólnie bardzo rzadko czytam romansidła, jednak od czasu do czasu pozwalam sobie na jeden w przerwie między innymi lekturami. Jestem więc ostrożna w wybieraniu. Przede wszystkim, biorąc pod uwagę fabułę, ta książka powinna była być przynajmniej o 100 stron krótsza. Relacja między dwójką głównych bohaterów i książkowe rozmowy były bardzo zabawne. Szczególnie podobały mi się “tropowe” dyskusje i to, jak bohaterowie nabijają się z siebie i swoich przygód, które przypominają motywy w powieściach romantycznych.
Nie widziałam tu relacji “enemies to lovers”, która podobno miała być podstawą tej opowieści, bohaterowie zaskakująco łatwo się w sobie zakochali. Lubię historie o dojrzałych dorosłych zakochujących się powoli i stabilnie zamiast insta-love, ale tu relacja kipiała tak bardzo nastoletni mi hormonami, że było to zabawne tylko na początku, ale w końcu stało się męczące i trudne do strawienia. Nawet relacja Nory z siostrą była momentami dla mnie niepokojąca, a prawdopodobnie jestem jedyną osobą, która Libby nie polubiła.
Nie czułam się zaangażowana ani zainwestowana w historię miłosną.. Podczas gdy jest wiele rzeczy, które podobały mi się w Book Lovers Emily Henry (w większości sympatyczna obsada bohaterów, ludzie, którzy kochają książki, ratowanie księgarni, kilka dobrych dialogów, zabawne momenty), jakoś nie była to dla mnie świetna lektura. Wiem, że moja opinia jest opinią mniejszości. Naprawdę chciałam pokochać tę książkę bardziej niż to się stało!
“Żyjesz książkami. To oczywiste, że nie masz swojego życia. Nikt z nas go nie ma. Zawsze jest coś zbyt dobrego do przeczytania.”